Seibu

Zaparkował na płatnym, podziemnym parkingu Seibu.
- No, wysiadamy moja pani. - rzucił, a sam wygramolił się z samochodu, by otworzyć jej drzwiczki z drugiej strony Toyoty Supry.

No dobrze, dobrze. Ja wiem, ze jesteś gentlemanem i w ogóle, ale to wszystko możesz sobie darować.- uśmiechnęła się do niego szeroko.- I co zamierzasz teraz robić?- zapytała zadziornie. Ciuchów miała za dużo, butów także. Już nie wspominając o trzech szafkach kosmetyków.

- Dobre pytanie... - mruknął do siebie, drapiąc się z tyłu głowy po 'jeżu'. - A ty masz jakieś propozycje? - zapytał. Jego garderoba też była pełna, toaletka też. Brzuszek? No pełny cappuccino. Bak? Tankował nie dawno. Może po prostu połażą sobie w kółko. Może Eti spodoba się japońska moda, która różni się zasadniczo od tej zachodniej. I to jeszcze jak. Imeji chenji. Od image change. Tutaj trendy zmieniały się co dwa tygodnie.

Wiesz, tak szczerze to ja mam dosyć ciuchów....- przyznała i zachichotała z lekkim rumieńcem na twarzy.- O butach nie wspomnę.

Nagle wpadł na genialny pomysł.
- A może gorące źródełka co? - zaśmiał się szatańsko.

- Niech będzie.- dodała z wielkim entuzjazmem i wzięła go nieśmiało za rękę.

Uśmiechną się do niej. Nagle wpadła mu do głowy myśl, że 'jaki to on nie jest wspaniałomyślny'. Obrócił kierownicą i ruszył. Kasjer w budce na płatnym parkingu spojrzał na niego zdziwiony, ale ten tylko wskazał na dziewczynę. Mężczyzna kiwnął porozumiewawczo i nawet go nie skasował. Mili ci Japończycy. (taki numer w realu by nie przeszedł ale cii! )