Pies Hachiko posąg wzoru wierności, stał się najpopularniejszym miejscem spotkać zakochanych par w Tokio. To tu dziewczęta czekają, jak niegdyś Hachiko, na swoich panów.
Usiadła na murku, rozglądając się dookoła, czy nikogo aby nie spotka. Wyjęła szkicownik z torby i ołówek, po czym zaczęła po prostu rysować okolicę. Jeżeli ma się do tego dryg, to dlaczego go trzeba ukrywać?
Stał oparty o posąg i obserwował jak 'tworzyła'. Hachiko to miejsce spotkań zakochanych nastolatków... - Ekhem... hello. - przywitał się, uśmiechając szarmancko.
Zerknęła na niego kątem oka i zwróciła wzrok z powrotem na kartkę. - Uważaj, żebym ciebie zaraz nie narysowała. Nie podoba mi się ten rysunek...- jęknęła z grymasem na twarzy i odrazu zgniotła, po czym wrzuciła do kosza. Wróciła na miejsce i rozpoczęła od nowa. Nic dzisiaj jej kompletnie nie szło. - Teraz będziesz łazić za mną krok w krok?- zaśmiała się, tworząc cienie.
- Nie zostawię mojej Księżnej... - cmoknął ją w ciemiączko. - A mnie ten rysunek bardzo sie podobał... Ale możesz mnie narysować. Zapozował jej jak rycerz w srebrnej zbroi <lol2>.
A ona już myślała o wolności.... xD. Westchnęła teatralnie zrezygnowana i kontynuowała rysunek. - Ja tu jestem tego typu artystką i mi tu nochala swojego nie wtrącaj.- burknęła pod nosem. Odchyliła się, aby spojrzeć na niego przez ramię.- Zrozumiano?- powiedziała udawanym chłodnym tonem.
- O, pani da Vinci się znalazła... - prychnął z ostentacyjnym oburzeniem, wydąwszy wargi. Usiadł obok na murku obserwując jak nanosi ołówkami o różnych twardościach linie i tak powstawał szkic. Ayuuu!