by Matsumoto Takanori Nie Lip 12, 2009 8:41 pm
- Prawda... po godzinie szczytu, rush hour, jest całkiem spokojniutko. Tak po 12 - wypił odrobinę kawy i spojrzał w jakiś nieokreślony punkt za jej plecami. Kiedy wtrąciła zdanie o matce, szybko powrócił wzrokiem i spojrzał jej w oczy. - Uciec? No to daleki sobie kraj wybrałaś... - zaśmiał się. Jemu by wystarczyło by uciec na Kiusiu. Ale co on tam może! Przy jego sławie to paparazzi zaraz go wywęszą. Więc 'ucieczka' będzie w zasadzie 'wycieczką'. - U nas jest okropnie z dyscypliną. te całe posłuszeństwo, 'uniżenie przepraszam', 'serdecznie dziękuję szanownej Pani'. - wywrócił oczami z politowaniem.
Hm, w tym świetle jej oczy miały niesamowity kolor. Tfu! Soczewki. Mimo wszystko miał wrażenie, że butelkowe szkło miesza się z jej błękitną tęczówką tworząc odcień akwamaryny bądź turkusu. Otrząsnął się z zamyślenia i uśmiechnął się czarownie. - Opowiedz mi o sobie. Co lubisz jeść, jaki jest twój ulubiony kolor, zwierzę, wykonawca... i takie tam?
Przybrał pozę pod tytułem: "słucham pani".